Jurajski Orient - trasa rekreacyjna
Team zdroweceny w składzie: Krzysiek i Jurek wziął udział Jurajskim Orienci w Dąbrowie Górniczej (Błędów) na trasie rekreacyjnej. Poszło nam całkiem dobrze i wywalczyliśmy miejsca tuż za podium ja - 4, Krzysiek - 5. Niestety szybsza od nas okazała się trójkach jadących razem zawodników, którzy wyprzedzili nas o 10 minut.
Według oficjalnych wyników rajdu opublikowanych na stronie organizatora zostaliśmy sklasyfikowani odpowiednio na 3 i 4 miejscu. Stało się tak ponieważ organizator przyznał dwa pierwsze miejsca, a następnie drugie i trzecie. Podobno medal i dyplom Jurek ma otrzymać pocztą - to wszystko nie zmienia jednak faktu, że na mecie pojawiliśmy się jako 4 i 5 zawodnik.
Relacja autorstwa Jurka:
We wrześniu ubiegłego roku startowałem na trasie GIGA i kameralnej obsadzie wywalczyłem srebrny medal, tym razem na udział w zawodach udało mi się namówić Krzyśka i zdecydowaliśmy się wystartować na trasie rekreacyjnej która miała liczyć około 40 km. W porównaniu z zawodami z września startowało dużo więcej zawodników, na trasę rekreacyjną było zapisanych 36 osób w tym 2 zawodnik rozegranej przed tygodniem Odysei Wiosennej w Miechowie - walka zapowiadała się więc ciężka. Z Niepołomic wyjechaliśmy 6:20 i koło 8 byliśmy na miejscu, dostaliśmy numery 49 - Krzysiek, 50 ja i rozpoczęliśmy przygotowania do startu. Odprawa (foto) zaczęła się koło 9:00, dowiedzieliśmy się, że punkt 3 jest przesunięty, na trasie są dwa punkty mylne za które przyznawany jest -1 punkt, trasa rekreacyjna ma do zaliczenia 10 punktów. Mniej więcej o 9:14 ruszyliśmy na trasę, ponieważ podejrzewaliśmy, że punkt 3 może się wiązać z wejściem do wody, to postanowiliśmy go zaliczyć na samym końcu, więc na początek ruszyliśmy na wschód od bazy gdzie do zaliczenia były 3 punkty.
Na początek więc z bazy w prawo, pod kościół w Błędowie i na czerwony szlak pieszy do punktu nr 7 (kapliczka - foto, foto), na środku łąki stało jedno wielkie drzewo, obrośnięte krzakami i tam schowana była kapliczka, zobaczyłem od razu i szybko zaliczyliśmy punkt - niektórzy z rozpędu podobno kapliczkę przegapili.
Dalej szlakiem dojechaliśmy do asfaltu, którym popędziliśmy w kierunku Chechła, tuż przed miasteczkiem skrót przez las i szybko dojechaliśmy do kolejnej kapliczki - punkt nr 6 (foto), po zaliczeniu decydujemy się na powrót w kierunku Błędowa tą samą drogą.
Kolejny punkt - nr 5 (krzyż - foto) postanowiliśmy zaliczyć ten punkt od drogi prowadzącej na przysiółki Zagórze i Połok, z mapy wynikało, że punkt znajdował się na szczycie wzniesienia przez które nie prowadzi żadna ścieżka. Udało mam się jednak jakąś znaleźć i popędziliśmy w kierunku punktu, jak się okazało trafiliśmy bezbłędnie i już daleka widzieliśmy trójkę zawodników przy punkcie. Po zaliczeniu punktu popędziliśmy dół ścieżką, która skończyła się na jakimś podwórku, musieliśmy się więc przedzierać bokiem przez metrową trawę, ale już po chwili byliśmy na asfalcie w centrum Błędowa.
Pojechaliśmy jeszcze kawałek w stronę bazy i odbiliśmy w lewo na żółty szlak - szeroką szutrówkę, która zamierzaliśmy przejechać przez Las Błędowski w kierunku punktów 10 i 8. Obawiałem się trochę tej drogi, ale na szczęście poszło bez problemu i po kilku minutach jazdy dojechaliśmy do miejscowości Laski, chwilę wcześniej dopędziła nas para mieszana (Lider Bajk eMTeBe - foto) ze 2 zawodnikiem Odysei Miechowskiej z która rywalizowaliśmy już do samego końca zawodów. W Laskach wjechaliśmy na niebieski szlak, którym najpierw asfaltem a potem szutrówką dojechaliśmy do lasu na skraju którego odnaleźliśmy punkt 10 (foto).
Do punktu nr 8 należało dalej jechać niebieskim szlakiem, niestety w lesie szlak pieszy połączył się z konnym i stał się trudno przejezdny, jechaliśmy nim ładne kilka kilometrów za zawodnikami Lider Bajk eMTeBe aż dojechaliśmy do punktu nr 8 (skrzyżowanie - foto). Postanowiliśmy nie męczyć się z powrotem tym samym szlakiem tylko objechać asfaltami.
Dojechaliśmy do miejscowości Hutki i potem przez kol. Ujków Nowy wróciliśmy do Lasek gdzie ponownie wbiliśmy się na niebieski szlak pieszy prowadzący tym razem w kierunku zachodnim. Naszym celem był punkt nr 2, wjechaliśmy w las i pewnym momencie dojechaliśmy do miejsca gdzie szlak niebieski odbijał w krzaki, była co prawda ścieżka, ale strasznie mokra - wyglądało jak jakieś moczary i niestety popełniliśmy błąd - zamiast atakować tą ścieżkę zaczęliśmy szukać alternatywy. Na mapie wyglądało, że jest szansa, wróciliśmy się kawałek, wybraliśmy inną ścieżkę, ale kolejnej przecinki, którą mieliśmy jechać już nie było. Koniec końców, wróciliśmy na mokrą ścieżkę tracąc dobre 10 minut i nie zyskując ani metra terenu. Pojechaliśmy przez błoto, okazało się że po 200-300 metrach podmokły teren się kończył i zaczynała się normalna jazda. Trochę źli na siebie popędziliśmy dalej i po chwili wpadliśmy na punkt oznaczony jako nr 2(skrzyżowania ścieżek - foto). Coś jednak nie grało, punkt był za bardzo widoczny i miałem wrażenie, że pojawił się za szybko - czyżby zmyłka? Zapamiętaliśmy kod i pojechaliśmy dalej, kolejne skrzyżowanie jakiś zawodnik szuka punktu, Krzysiek został szukać z nim a jadę 200 metrów dalej na kolejne skrzyżowanie ścieżek, szukamy, szukamy i na moim skrzyżowaniu jest druga 2, tym razem ukryta - spisujemy więc kod i pędzimy dalej natykając się na zawodników nadjeżdżających z przeciwka. Na punkcie spotkaliśmy zawodnika, który powiedział nam, że zmyłka była też na punkcie 4.
Wyjechaliśmy na asfalt trzymając się jednak cały czas szlaku niebieskiego, przejechaliśmy przez Krzykawkę i za znakami szlaku odbiliśmy na południe. Najpierw pod górę ścieżką z wysoką trawą, a potem mocno w dół aż pod sam kirkut żydowski, gdzie znajdował się punkt nr 1 (foto). Mieliśmy na punkcie policzyć świeczki w świeczniku na Macewie najbliższej bramy - wyliczyliśmy 5 (foto), wpisaliśmy i ruszyliśmy dalej do drogi głównej nr 94.
Przejechaliśmy kawałek i mieliśmy odbić w szutrówkę, której nie było, zrobiliśmy przeprawę przez rów i wysoką trawę, potem była przez chwilę ścieżka, ale potem znowu trawa, z tym że już wiedzieliśmy 200 metrów dalej bardzo ładną ścieżkę rowerową prowadzą w interesującym nas kierunku. Wjechaliśmy na szczyt patrzymy para z Lider Bajk eMTeBe właśnie zalicza punkt, więc i my znaleźliśmy punkt nr 9 (krzyż - foto) bez problemów.
Rywale odjechali a my za nimi, najpierw kawałek w dół i na asfalt prowadzący w stronę Kuźniczki, dwa podjazdy a potem długi zjazd i znów pod górę do Kuźniczki Nowej. Na szczycie na czerwony szlak i przez las w kierunku punktu nr 4 (gdzie miała być kolejna zmyła). Po chwili znowu dopędziliśmy buszujących po krzakach rywali z Lider Bajk eMTeBe i zaraz mieliśmy już 4, tylko czy właściwą. Pojechaliśmy dalej innej czwórki nie ma, zatrzymaliśmy się na kolejnym skrzyżowaniu obracam się w tył a tu jak na dłoni kolejna 4 - za dobrze widoczna i wyraźnie nie tam gdzie trzeba, więc to jednak ten wcześniejszy punkt był właściwy.
Pędzimy więc dalej do zaliczenia już tylko jeden punkt - niedaleko bazy rajdu. Jedziemy szlakiem pieszym i po chwili wypadamy na szeroką szutrówkę (którą jechałem do ostatniego punktu na jesiennych zawodach). Pędzimy więc dalej bez zastanowienia, mijamy skręt szlaku i jedziemy dalej. Niestety okazało się, że nie jesteśmy tam gdzie trzeba - czerwony szlak powinien przebiegać bardziej na prawo, trafiamy więc na jakąś zarośniętą ścieżkę i próbujemy się przedrzeć na szlak. Po chwili dojeżdżamy do ścieżki równoległej, ale znaków szlaku nie ma - jednak to musi być ta droga, bo na prawo mamy las. Dojeżdżamy do miejsca gdzie według mapy powinien być punkt nr 3 (zakręt rzeki), ale zaraz ten punkt miał być przesunięty tylko gdzie? Szukamy, dojeżdżają zawodnicy Lider Bajk eMTeBe, którzy przecież z 4 odjeżdżali przed nami - dziwne. Krzysiek idzie w jedna stronę ja w drugą rywale też szukają - nie ma. Po chwili zastanowienia decyduję się na telefon do organizatorów i już po chwili wiem gdzie szukać, jadę, znajduję i spisuję kod (foto, (foto)). Dzwonie do Krzyśka pędząc jednocześnie na metę - brak zasięgu, ale po chwili Krzysiek dzwoni mówię mu gdzie szukać, pędząc z dalej na metę.
Wpadam na asfalt i z całych sił pędzę do mety, nikt mnie nie goni, ale przecież z drugiej strony może ktoś jechać, więc jadę z całych sił, wpadam na metę oddaję kartę, wszystkie punkty zaliczone poprawnie ale jestem dopiero (a może aż) czwarty. Przede mną dojechała jadąca razem trójka zawodników (foto) - mam 10 minut straty. Krzysiek przyjeżdża po jakiś 3-5 minutach, jest 5, rywale z Lider Bajk eMTeBe za dobre 15 minut po Krzyśku - dobrze, że nauczony doświadczeniem z zawodów wrześniowych zdecydowałem się na telefon (w sumie można było też lepiej słuchać na odprawie:). Wynik dobry, choć szkoda, że do podium zabrakło i to prawie dokładnie tyle czasu ile straciliśmy kombinując z dojazdem do punktu 2, 11 minut szybciej i byłoby zwycięstwo:(
Ponieważ na stronie organizatora pojawiły się wyniki (foto) to nadszedł czas na oficjalne podsumowanie imprezy. Miejsca 3 i 4 - jak wspomniałem wcześniej byliśmy na mecie jako 4 i 5 zawodnik. Mój czas mety to 12:14 logger pokazał, że na trasę ruszyłem mniej więcej o 9:15, więc czas walki to niecałe 3 godziny. Krzysiek stracił do mnie 5 minut. Trasa rekreacyjna była raczej łatwa, bez mega stromych podjazdów, jedyna trudność to dość błotnisty szlak niebieski na którym były zlokalizowane aż 3 punkty. Wszystkie punkty zaliczyliśmy poprawnie, nie dając się nabrać na zmyłki w punkcie 2 i 4, z analizy wyników widzę, że niektórzy dostawali też -1 punkt za PK08 (czyżby tam też była jakaś zmyła - my nie zauważyliśmy). W sumie aż 17 na 27 zawodników ukończyło trasę rekreacyjną bez błędów. Ja straciłem 10 minut do zwycięzców i 9 do zawodnika który przyjechał 3 a został sklasyfikowany na 2 miejscu, za mną Krzysiek 5 minut straty i kolejny zawodnik już 15 minutami straty. Para Lider Bajk eMTeBe strata aż 25 minut - tyle dłużej szukali punktu nr 3 - wielu zawodników miało problemy z odnalezieniem tego punktu, ale tak to jest gdy następuje jakieś przesunięcie w ostatniej chwili. Co prawda tym razem zostało to powiedziane na odprawie, ale ciężko jest takie informacje zapamiętać tuż przed startem. Ja skorzystałem z telefonu do organizatorów w celu przypomnienia tego co było powiedziane na odprawie o przesunięciu tego punktu i rezultacie szukałem punktu tylko przez chwile.
Przyjrzałem się też punktom, które były do zaliczenia na trasie GIGA, rozrzut dość duży, co prawda nie trzeba było jechać tak daleko na północ jak we wrześniu, gdy jeździliśmy aż po Smoleń, Pilicę i Ogrodzieniec (gdzie są najwyższe wzniesienia na Jurze), ale za to był dużo większy rozrzut wschód-zachód i były też punkty dalej na południe (aż po Rabsztyn). Na trasie GIGA był też odcinek LWP wyznaczony grubą kreską z punktami kontrolnymi w ilości od 2 do 4 (dokładnie nie wiadomo było ile) - to też nowość, której nie było na BSOriencie. Mimo tych wszystkich trudności następnym razem chyba jednak spróbuję swoich sił na trasie GIGA, bo rekreacyjna jest łatwa i o ostatecznym wyniku decyduje bardziej siła w nogach niż umiejętność szukania punktów.
Zdjęcia na końcu galerii nie podpisane znakiem wodnym jasonj są autorstwa innych uczestników rajdu.
Kolejność punktów: 7, 6, 5, 10, 8, 2, 1, 9, 4, 3.
Dystans: 41,96 km | Czas: 2:35:28 | Średnia prędkość: 16,24 km/h | Podjazdy: 290 m
Data: 2013-05-26